wtorek, 28 lipca 2009

Środa - 28.07

Skończyłem wczoraj "Rękę Mistrza" Kinga. Być może omówię ją w Amazonii. Dobra książka, mimo wad charakterystycznych dla jego prozy czy może dla całego gatunku? Oczywiście zakończenie, jak to w horrorach bywa - rozczarowuje, tym razem nie tyle przez pojawienie się jakiegoś "potworniastego potwora" jak w "IT" ale dzięki posypaniu się wiarygodności psychologicznej postaci. O jedną śmierć za dużo. Chciałbym napisać czyją, ale nie taka już ze mnie świnia. Może ktoś się skusi na lekturę.

Iwona za to skończyła jak widzę swoją opowieść i teraz trzeba się zabrać za poważną robotę. Zobaczymy.

Z rzeczy wesołych. W Interii miałem wczoraj tekst na jedynce. "Wojenki elit" gdzie wytykam krytykom RM to i owo. Tekst taki sobie, balem się, że może zostać odczytany jako antyklerykalny. Jednak rzeczywistość komentarzy przerosła moje najśmielsze oczekiwania. Oto pierwsze 72 sztuki
Bardzo mi ostatnio brakowało tych jasnych i czystych emocji.

A TERAZ prawdziwe cudo! Na Interii pisze niejaki RANSON, który lubi tam za mną biegać i mi dowalać. Tym razem bardzo się natężył i napisał tekst "Radio Maryja idzie na wojnę" Tekst to małe piwo. Jako krytyk kościoła zrobił tam malutki błąd, z którego tak oto się tłumaczy - i to jest to cudo.

"Przepraszam szanownych czytelników. Nigdy nie
orientowałem się w tych wszystkich biblijnych
koligacjach typu: Miał sześciu synów ci mieli
po siedem córek itp.
Oczywiście MARIA MAGDALENA nie była matką
Jezusa. Tym niemniej prócz tej jednej pomyłki
reszta artykułu zgadza się w 100 procentach. Co
do szerzenia nienawiści to zarzut śmieszny gdyż
wszystko co napisałem to fakty prócz moich
rozważań na temat kościoła maryjnego"

To jest dopiero coś!

Krótko przed snem. Naczytałem się dzisiaj w necie wypocin zwykłych zdrajców i łobuzów w związku ze zbliżającą się rocznica wybuchy powstania Warszawskiego.
Synki i wnuczki chłopskie strasznie się na Kisielewskiego powołują.
Jasne, że jak przyjdzie co do czego, nie wesprą.
Blogi będą pisać te skurwysyny1
Obrzydliwe to się robi. Co rok gorzej. Bydło! Bydło! Bydło!

Dobra nasza. Omlet z serem!

Do wykluczenia - gw1990 i Rybitzky. Przykra sprawa ale kto się z lewizną zadaje to i od lewizny ginie!
Jutro od rana w pracy. po południu...:)

4 komentarze:

  1. To sobie spokojnie poczekam na omówienie "Ręki...". Zobaczymy, czy wrażenia podobne.

    Gdy sam ją czytałem, to nie mogłem się doczekać jakiegoś "przyśpieszenia". Wydaje mi się, że taką samą historię autor mógł zawrzeć w o wiele mniejszym objętościowo dziele. Ciągnie i ciągnie, aż się człowiek zastanawia, czy King przypadkiem na wierszówce nie "jedzie":).

    Ale takie "wydłużanie" tematu wydaje się być dla Kinga trochę charakterystyczne. Podobnie jest np. z "Workiem kości".

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jacek - znalazles cosik?

    Ja sobie szukam... hmmmm wakacje... prezesow ponioslo na majorki i inne wyspy. Stan zawieszenia.

    Krzych Leski zrobil sobie skorupke na gadule o Powstaniu Warszawskim. I ma facet racje.
    Gadac po proznicy kazdy moze. A jak stanac gdy przyjdzie czas - to sie okaze obie rece niesprawne...

    OdpowiedzUsuń
  3. Paprotniku.
    Ale Rękę uratował sam koncept, a przede wszystkim to, że zaprezentował wreszcie nieco innych bohaterów.
    To ciągnięcie to faktycznie ciężki stempel autorski. Też to napisałem, że fabuły na 400 stron, a tu 650.
    Zauważ przy okazji, że king niezbyt sobie radzi z terenem otwartym, nie bardzo potrafi bez wodolejstwa zaludniać bohaterami miasta, miasteczk czy wsie, stąd wyspa, hotel, zamknięte grupy przyjaciół.

    OdpowiedzUsuń
  4. r 306

    W każdym razie szczęśliwym, że już w tych salonowych bojach nie uczestniczę. To co znalazłem w poście a szczególnie pod postem Machalicy. Cóż, gdybym sam nie odszedł byłbym bez wątpienia wywalony :)
    Pozdro

    OdpowiedzUsuń